Dzień ósmy: Castrojeriz – León

Wczoraj dzień lenia, dziś dzień pracusia. Na początek zimno: temperatura spadła do 20° C (he he), chmury i 30% szans na deszcz. Odkryłem, że kemping leży u stóp wysokiego wzgórza zwieńczonego zamkiem. Widoczki: cudo!

Mostelares, w tle Castrojeriz z ruinami zamku na wzgórzu
Mostelares, w tle Castrojeriz z ruinami zamku na wzgórzu

Holendrzy pożegnali się i ruszyli o dziesiątej, a ja godzinkę później. Postanowiłem, że skoro jestem na szlaku, to kawałek tym szlakiem pojadę. Tyle że szlak postanowił się wspiąć na 1050 m n.p.m. już kilka km od miasteczka. 12% podjazdu na Mostelares nie tylko nie sposób było pokonać jadąc, ale wypchanie tam roweru było nie lada wysiłkiem. Ale warto było, żeby zobaczyć widok i spotkać trójkę bardzo fajnych katowiczan na rowerowej pielgrzymce. Nawet za cenę zjeżdżania po 18% pionowej ścianie na ściśniętych na maksa obu hamulcach.

Mała oaza dla pielgrzymów...
Mała oaza dla pielgrzymów…
... i sąsiadujący z nią stragan z napojami i posiłkami to częsty widok
… i sąsiadujący z nią stragan z napojami i posiłkami to częsty widok

Aż do 90-tego kilometra mój szlak prawie pokrywał się ze szlakiem pielgrzymki, jednak ja zdecydowałem się jechać szosą, a nie wyznaczonymi ścieżkami szutrowymi. Utkwiła mi w pamięci np. rzeźba Św. Jakuba w Revenga de Campos. Widać ją z kilometra i ma się wrażenie, że ktoś stoi na środku drogi i się na nas gapi.

Figury św. Jakuba, niektóre okropne...
Figury św. Jakuba, niektóre okropne…
... a niektóre do zniesienia
… a niektóre do zniesienia

Polecam odwiedzenie Carrión de Los Condes z monastyrem Santa Clara i kolejną, znacznie ładniejszą od poprzedniej, rzeźbą świętego. Bardzo fajna była też brama San Benito w Sahagun i machające z sąsiadującego z nią monastyru Benedyktynki.

Monastyr Santa Clara w Carrión de Los Condes, obok albergue - urokliwy nocleg dla pielgrzymów
Monastyr Santa Clara w Carrión de Los Condes, obok albergue – urokliwy nocleg dla pielgrzymów
Centrum Sahagun
Centrum Sahagun
Nie wiem po co te odciśnięte w metalu stopy, ale na wszelki wypadek stanąłem na nich
Nie wiem po co te odciśnięte w metalu stopy, ale na wszelki wypadek stanąłem na nich

Tu odłączyłem się od szlaku i kolejnych 60 km z Sahagun to już szaleńczy wyścig by zdążyć do León przed 22-gą. Wyłącznie szosą, najpierw na zachód N-120, a potem na północ N-601. Pchany wschodnim wiatrem do kempingu dotarłem o 21-ej.

Zachód słońca nad León, widok ze wzgórza z campingiem Ciudad de León
Zachód słońca nad León, widok ze wzgórza z campingiem Ciudad de León

Położony wysoko, tuż za wieżami komunikacyjnymi nad León, w iglastym lasku. Bardzo miła obsługa mówiąca po angielsku i miłe otoczenie. Jutro czas zobaczyć León.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.