Dzień dwudziesty pierwszy: Walencja – Castellón de la Plana

Dzień zacząłem ambitnie, od obserwowania wschodu słońca. Nie było to zbyt wymagające, jako że słońce wschodzi tu o pół do ósmej rano. Uzbrojony w ręcznik, kamerkę i cieplejsze ciuchy ruszyłem na plażę jeszcze przed siódmą. Owszem, dane mi było zobaczyć, jak świat się rozjaśnia, ale z powodu chmur samego słońca nie zobaczyłem. Nie zobaczyłem go tego dnia aż do czwartej po południu. Czytaj dalej „Dzień dwudziesty pierwszy: Walencja – Castellón de la Plana”

Dzień osiemnasty: Villarrubio – Olmedilla de Alarcón

Kolejny dzień czystej przyjemności z jazdy. Zaczęło się od blisko 20-to kilometrowego odcinka jazdy po resztkach z narodowej N-III. Wybudowali obok autostradę, więc tę drogę zamknęli, co nie znaczy, że nie była doskonała dla rowerów. Gdzieniegdzie się nagle urywała, albo przecinała ją autostrada, ale za każdym razem prowadziło od niej jakieś wąskie asfaltowe obejście do kolejnego odcinka. Miód-malina. Nawet nie wiem czy była dopuszczona do ruchu kołowego, bo prócz mnie nic nią przez cały ten czas nie przejechało. Czytaj dalej „Dzień osiemnasty: Villarrubio – Olmedilla de Alarcón”

Dzień szesnasty: Ávila – Madryt

Kierunek Madryt. Jak poradziła mi właścicielka Mistic Hostel w Ávila, wybrałem drogę AV-500, jej zdaniem może ambitną, ale za to nie szczędzącą widoków. I miała rację, ciągłe wspinaczki i drobne zjazdy, za to w fascynujących i trudnych do opisania okolicznościach przyrody. Wąska asfaltowa droga a wokół góry, połacie łąk, owce, byki etc. Jednym słowem: Kordyliery. Pięknie. Czytaj dalej „Dzień szesnasty: Ávila – Madryt”