Dzisiejszy etap przyniósł mi mnóstwo satysfakcji. Od samego Navarette zaczęła się trwająca 80 km, wspinaczka. Już podjazd do Sotés zrzucił mnie pierwszy raz podczas tej wyprawy z roweru i kazał go prowadzić pod górę. Warto było jednak zobaczyć XVII wieczny kościół Św. Marcina i uzupełnić w sakwach wodę ze studni. Czytaj dalej „Dzień szósty: Fuenmayor – Burgos”
Dzień piąty: Villafranca – Fuenmayor
To był zdecydowanie najtrudniejszy z dotychczasowych etapów. Po pierwsze: cofam każde dobre słowo o kempingu, na którym nocowałem. Zamiast obiecanego trawnika znalazłem klepisko, twarde niczym asfalt i brudzące wszystko z czym się zetknie. Do tego do trzeciej w nocy dyskutowali na nim bardzo głośno zamieszkujący bungalowy wczasowicze. Czytaj dalej „Dzień piąty: Villafranca – Fuenmayor”
Dzień czwarty: Saragossa – Vilafranca de Navarra
Etap Saragossa – Tudela, a właściwie to Vilafranca de Navarra, to marzenie rowerowego podróżnika. 108 km asfaltu, żadnych podjazdów, jednym słowem: bajka. Ani temperatura nie była tak wysoka jak w piątek, co prawda wiał od przodu wiaterek, który może trochę spowalniał, ale i chłodził. Rozwiązałem też problem gorącej wody do picia w sakwach z pomocą lekkiej, ale niezwykle skutecznej torby na mrożonki. Czytaj dalej „Dzień czwarty: Saragossa – Vilafranca de Navarra”
Dzień trzeci: Fraga – Saragossa
Aby dostać się do Saragossy trzeba pokonać ponad 100 km, z czego spora część przypada na pustynię Monegros. Dziś miała być rekordowo wysoka temperatura i pewnie była, jednak większym utrapieniem był absolutny brak cienia na przestrzeni dziesiątków kilometrów. Ale największym wyzwaniem była woda. Nie dość, że trzeba ją taszczyć, to jeszcze ogromnie nagrzewa się ona w sakwach. Picie gorącej wody w taki upał jest obrzydliwe, a polewanie się nią parzy plecy. Przynosi jednak ulgę, a kto wie – może i ratuje życie. Czytaj dalej „Dzień trzeci: Fraga – Saragossa”
Dzień drugi: Alcover – Fraga
Dzień zaczął się od wspinaczki w koszmarnym upale na prawie 600 m n.p.m., którą musiałem przerwać postojem na kawę i wysuszenie wczorajszego prania. Ale za to później szalony downhill szosą, ponad 60 km/h, bo kilogramy bagażu nieźle pchają z górki. Wyjazd z Alcover na północ przez Montblanc obfituje w piękne widoki, ale trzeba je okupić litrami potu. W ten sposób wjechałem do trzeciego regionu wchodzącego w skład automii – Lleida. Czytaj dalej „Dzień drugi: Alcover – Fraga”
Dzień pierwszy: Barcelona – Alcover
Początkowy odcinek hiszpańskiej wyprawy, prowadzący ze stolicy Katalonii do stolicy Aragonii, to ponad 300 km jazdy, czasem wśród winnic i sadów owocowych, ale także przez suchą jak pieprz pustynię Monegros. Czytaj dalej „Dzień pierwszy: Barcelona – Alcover”