Kolejny dzień czystej przyjemności z jazdy. Zaczęło się od blisko 20-to kilometrowego odcinka jazdy po resztkach z narodowej N-III. Wybudowali obok autostradę, więc tę drogę zamknęli, co nie znaczy, że nie była doskonała dla rowerów. Gdzieniegdzie się nagle urywała, albo przecinała ją autostrada, ale za każdym razem prowadziło od niej jakieś wąskie asfaltowe obejście do kolejnego odcinka. Miód-malina. Nawet nie wiem czy była dopuszczona do ruchu kołowego, bo prócz mnie nic nią przez cały ten czas nie przejechało. Czytaj dalej „Dzień osiemnasty: Villarrubio – Olmedilla de Alarcón”
Dzień siedemnasty: Madryt – Villarrubio
Dzisiejszy etap jest dowodem, że podróżowanie rowerem to niepowtarzalna frajda. Zaczęło się od wyjazdu z Madrytu, który niczym nie przypominał mojego do niego wjazdu z przedwczoraj. Czytaj dalej „Dzień siedemnasty: Madryt – Villarrubio”
Dzień szesnasty: Ávila – Madryt
Kierunek Madryt. Jak poradziła mi właścicielka Mistic Hostel w Ávila, wybrałem drogę AV-500, jej zdaniem może ambitną, ale za to nie szczędzącą widoków. I miała rację, ciągłe wspinaczki i drobne zjazdy, za to w fascynujących i trudnych do opisania okolicznościach przyrody. Wąska asfaltowa droga a wokół góry, połacie łąk, owce, byki etc. Jednym słowem: Kordyliery. Pięknie. Czytaj dalej „Dzień szesnasty: Ávila – Madryt”
Dzień piętnasty: Salamanka – Ávila
Dzisiejszy dzień dostarczył mi wszystkiego, co daje przyjemność z jazdy na rowerze. Droga z Salamanki do Ávila, które wybrałem za dzisiejszy cel, przez całe 100 km prowadzi narodową N-501, która – pewnie z powodu biegnącej wzdłuż niej równolegle autostrady – pozbawiona była praktycznie jakiegokolwiek ruchu samochodowego. Czytaj dalej „Dzień piętnasty: Salamanka – Ávila”
Dzień czternasty: Zamora – Salamanka
Po spędzonej na dworcu nocy nieśmiało zacząłem się tak około pół do 6-tej przymierzać do próby sforsowania po raz drugi wszystkich zastawionych na mnie przez Renfe przeszkód. Wszedłem na peron, pociąg stoi, i… absolutnie nikogo. Ani widu żandarmów, bramek pirotechnicznych, prześwietlenia bagażu czy mierzenia centymetrem, słowem niczego, przez co wczoraj musiałem przechodzić. Czytaj dalej „Dzień czternasty: Zamora – Salamanka”
Dzień trzynasty: Finisterre
Po półtoragodzinnej jeździe autobusem dotarłem do miasteczka Fisterra leżącego na półwyspie Finisterre – koniec Ziemi. Potem 2,5 kilometrowy spacer na „przylądek”, który tak naprawdę przylądkiem nie jest (ale może lepiej mieszkańcom tego nie mówić, niech żyją w błogiej nieświadomości). Czytaj dalej „Dzień trzynasty: Finisterre”